niedziela, 18 października 2015

Bułki Pawła Małeckiego


Rzadko piekę pieczywo, nie oszukujmy się - to trochę pracochłonne, a doba trwa tylko 24 godziny. Jeśli już, to tylko w weekend i najczęściej są to bułki z przepisu Pawła Małeckiego.

Przepis pochodzi z książki kucharskiej Lidla "Cukiernia Lidla", kto jej nie ma, bo nie robi zakupów w Lidlu, ten niech żałuje, ponieważ jest pięknie wydana i pełna ciekawych przepisów.

Składniki:
  • 15 g drożdży
  • 200 ml mleka 3,2%
  • 60 g zmielonych płatków owsianych
  • 20 g miodu
  • 20 g masła
  • pół łyżeczki soli
  • 350 g mąki pszennej
  • 1 jajko do posmarowania
  • płatki owsiane do posypania bułek 
W misce mieszamy zmielone płatki z miodem, roztopionym masłem, solą i połową letniego mleka. W reszcie letniego mleka rozpuszczamy drożdże i dodajemy do wymieszanych składników. Do całości przesiewamy mąkę i wyrabiamy ciasto mikserem z końcówkami do ciasta drożdżowego przez 10 minut. Ciasto zostawiamy w misce przykrytej ścierką, aż zwiększy swoją objętość dwukrotnie.

Po wyrośnięciu ciasta, zagniatamy je i formujemy ok 10 bułek. Zostawiamy je na blaszce ok 30 minut następnie smarujemy roztrzepanym jajkiem i posypujemy płatkami. Pieczemy ok 15 min w 200 stopniach.
 
 

niedziela, 6 września 2015

Ciecierzyca z warzywami

U mnie hit! Ja uwielbiam, Młody wciąga z ziemniakami, z pęczakiem, wyjada ciecierzycę paluchami... Nie trzeba zachwalać - danie samo się obroni.  Cenię ciecierzycę za brak skórki, która na przykład u fasoli przeszkadza Młodemu w konsumpcji. Łyżki w dłoń - gotujemy.
 
Potrzebne:
  • szklanka suchej ciecierzycy
  • 1 cebula
  • 1 por
  • 2 marchewki
  • ćwiartka białej kapusty
  • 4 pomidory
  • szklanka soku pomidorowego
  • liść laurowy i 3 ziarna angielskie
  • 1/2 łyżeczki kminku
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • 1/4 łyżeczki chili
  • pieprz i sól do smaku (jeśli gotujemy dla dzieci sól bardzo ograniczamy, a najlepiej nie używamy)
 


Przed wyjściem do pracy zalewamy ciecierzycę wodą, po powrocie, wylewamy wodę, płuczemy, zalewamy świeżą woda i gotujemy do miękkości. Cebulę kroimy w kostkę, pora w półplasterki i podsmażamy na oleju z liściem laurowym i zielem angielskim do zeszklenia się cebuli. Wykładamy liść i kuleczki ziarna. Marchewkę kroimy w kostkę i dorzucamy do patelni. Kapustę drobno siekamy i dodajemy do reszty. Chwilę podsmażamy. Następnie przekładamy całość do garnka. Dodajemy kminek i przyprawy.  Dokładamy umyte, obrane ze skórki pomidory i wlewamy sok. Gotujemy do momentu, aż marchewka będzie miękka. Doprawiamy do smaku. Polecam oczywiście z kaszą pęczak, posypane duża dawką natki pietruszki.

piątek, 31 lipca 2015

Szybki koktajl biszkoptowy

Desery dla dzieci - ma być zdrowo i pysznie. Bardzo mi zależy, by syn zawsze dostał  na podwieczorek dawkę świeżych owoców, więc w ruch najczęściej idzie blender. Na szczęście trwa lato - od wyboru do koloru.



Dzisiaj utylizujemy:
  •  leciutko podeschnięte biszkopty z niezamkniętej paczki: 5-6 sztuk
  • 1 garść kawałków arbuza
  • 2-3 brzoskwinie
  • 1 łyżka świeżo zmielonego siemienia lnianego
  • 0,5 szklanki mleka sojowego

Umyte brzoskwinie obieramy ze skórki, kroimy. W naczyniu blendera z końcówką "s" blendujemy biszkopty, następnie dorzucamy arbuza, brzoskwinie, mleko i zmielone w młynku do kawy siemię i blendujemy. Gdy konsystencja nie odpowiada naszemu dziecku, dolewamy mniej lub więcej mleka (u nas raczej na gęsto). Podajemy w pucharkach.

 

piątek, 24 lipca 2015

A my też swój gyros mamy...

Moda na sałatę gyros dotarła do mnie, gdy już od dobrych kilku lat nie jadłam mięsa. Długo byłam sceptycznie nastawiona do przyprawy święcącej ogromne triumfy, podbijając polskie podniebienia, gdyż gyros kojarzył mi się wyłącznie z budkami z kebabam. Ale przekonałam się do gyrosa, po kilku latach, gdy znalazłam odpowiednią paczkę przypraw bez zbędnej chemii (natręctwo czytania etykiet ma swoje plusy). Dlatego też od czasu do czasu na moim stole ląduje wegetariańska wersja tej popularnej sałatki.


Składniki:
  • pół dużej lub 1 mała główka kapusty pekińskiej
  • 1 papryka czerwona
  •  puszka kukurydzy
  • 5 ogórków konserwowych
  • 1 cebula
  • 15 sztuk suchych kotletów sojowych
  • 1 opakowanie przyprawy gyros
  • 10 łyżek majonezu
  • 10 łyżek ketchupu

Kotlety sojowe gotujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu. Następnie studzimy i kroimy w paski, przesmażamy na rozgrzanym oleju 2 minuty i posypujemy przyprawą. Przesmażamy jeszcze 2 minuty, zostawiamy do ostudzenia.


Do dużej miski na dno wrzucamy kotlety, na nie pokrojoną w drobną kostkę cebulę. Smarujmy sosem (wymieszany majonez i ketchup). Następnie kładziemy pokrojone w kostkę ogórki i znowu sos, posypujemy odcedzoną z puszki kukurydzą oraz pokrojoną w kostkę papryką, i znowu sos. Na koniec kładziemy poszatkowaną kapustę. Sałatkę odkładamy na godzinę do lodówki. Serwujemy, nabierając od dołu lub całość mieszamy w misce i podajemy (albo pakujemy w lunchbox do pracy).








sobota, 20 czerwca 2015

Kotlet: ciecierzyca, bazylia i slonecznik w panierce z kaszki kukurydzianej

Wiem, że kotlety z ciecierzycy są oklepane i nudne, ale jakoś się tym nie przejmuję. Dla mnie to szybki (ciecierzyca przecież moczy się sama w nocy), pożywny (białko!), wygodny (robię większą partię, mrożę i rozmrażam po kilka sztuk) smaczny i na pewno nie nudny posiłek, bo dodatki i przyprawy sprawiają że wariacje tych kotletów można mnożyć w nieskończoność.

Okoliczności powstania tych kotletów są proste: musiałam przyciąć moją kuchenna bazylię i coś zrobić z garścią liści.

Oprócz garści liści bazylii potrzebujemy:
  • 1 szklankę suchej ciecierzycy
  • 1 cebulę
  • 2 garście ziaren słonecznika
  • 1 jajko
  • sól
  • płaską łyżkę słodkiej papryki
  • 4-6 łyżek bułki tartej
  • kilka łyżek kaszki kukurydzianej do panierowania
  • olej rzepakowy do smażenia

Ciecierzycę rano zalewamy wodą, po przyjściu z pracy zlewamy wodę, zalewamy świeżą,  gotujemy do miękkości. Ugotowaną ciecierzycę blendujemy Słonecznik prażymy na patelni i dodajemy do ciecierzycy. Na łyżce oleju przesmażamy na szklisto cebulę pokrojoną w drobna kostkę. Dodajemy do masy razem z drobno posiekaną bazylią. Dodajemy paprykę, dobrze mieszamy i doprawiamy solą do smaku. Następnie dodajemy jajko, mieszamy do połączenia, powoli dodajemy bułkę tartą, tyle by z masy łatwo dało się formować kotlety. Gotowe obtaczamy w kaszce kukurydzianej i smażymy na złoto na rozgrzanym oleju.




Można je jeść klasycznie z pyrami, kaszami, sosem i surówką lub w bułce z warzywami jak burgera.

 

wtorek, 9 czerwca 2015

Dahl z botwinką

Wiem, że grzeszę, ale botwinka jeszcze nie pojawiła się u mnie w garze w wersji chłodnika - jakoś nie było okazji :) Dlaczego? Bo zawsze ląduje w dahl - a przynajmniej w pysznej odmianie tego aromatycznego indyjskiego dania z dużą dawką białka. A co dla mnie najważniejsze: mój syn bardzo je lubi. Oczywiście przepis wpisuje się w kanon: prosto, szybko i zdrowo. 


Składniki:
  • szklanka suchej czerwonej soczewicy
  • pęczek botwinki
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 1 łyżeczka curry
  • 1 łyżeczka mielonych nasion kolendry
  • 1 łyżeczka kuminu
  • 1 łyżeczka imbiru
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki oleju
  • sok z 1 cytryny
  • garść natki pietruszki
  • sól
Można kombinować wersję z marchewką lub kalarepką.
Soczewicę przepłukujemy, zalewamy 2 szklankami wody i gotujemy 7 min. W dużym garnku lub na dużej patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy na niego przyprawy: imbir, curry kolendrę, kumin i smażymy na małym ogniu niecałą minutę. Następnie dodaję botwinkę (buraczki pokrojone w kostkę + liście pokrojone na mniejsze kawałki), duszę 5 minut. Następnie dodajemy soczewicę, jeśli podczas gotowania nie wchłonęła całej wody, dodajemy razem z nią.  Gotujemy 10 minut, soczewica powinna być miękka, a następnie doprawiamy solą*. Jeśli potrawka jest zbyt gęsta, dodajemy trochę wody, jeśli zbyt rzadka gotujemy trochę dłużej, w celu odparowania nadmiaru wody. Następnie dodajemy koncentrat pomidorowy i przeciśnięty przez praskę czosnek. Wlewamy sok z cytryny. Dokładnie mieszamy, sprawdzamy smak i ewentualnie go korygujemy (sól, chili). Spożywamy z kaszą (polecam pęczak), ryżem czy pajdą chleba. Przed podaniem posypujemy pietruszką.


Po dłuższym kontakcie z buraczkami, całość nabiera czerwonego koloru.


*moje dziecko bardzo lubi to danie, dlatego solę bardzo oszczędnie, praktycznie prawie wcale.

niedziela, 3 maja 2015

Zielony Fast Food

Jestem chora, zatoki mam niesprawne. Ledwo mam siły na gotowanie małemu, tak więc muszę uciec do fast foodów dla siebie. Ale nie byle jakich. Mój ma formę tarty jarmużowej na szybkim cieście francuskim. Wymyślony przypadkiem, genialny w smaku, prosty oraz szybki.






Składniki:
  • mrożone ciasto francuskie (użyłam połowy ciasta)
  • 3 garście jarmużu
  • połowa pora
  • 2 łyżki słonecznika
  • 2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
  • 1 łyżka oleju
  • 1/3 łyżeczki imbiru
  • 1/3 łyżeczki curry
  • 1/3 łyżeczki słodkiej papryki
  • sól i pieprz czarny

 Por kroimy drobno i podsmażamy na oleju, przekładamy do miski. Jarmuż myjemy i obrywamy z grubych łodyg. Wrzucamy go na rozgrzaną patelnię po porze, dolewamy kilka łyżek wody, chwilę dusimy. Jarmuż dorzucamy do miski z porem, dodajemy słonecznik, śmietanę, przyprawy i mieszamy. Ciasto francuskie rozwijamy, kładziemy w naczyniu żaroodpornym, kłujemy go widelcem. Masę porowo-jarmużową rozkładamy na rozwinięte ciasto francuskie i pieczemy w nagrzanym piekarniku (190 stopni) prze 20-25 min.
 

piątek, 1 maja 2015

Jarmuż + pęczak = połączenie idealne

Jestem tą szczęściarą, która posiada kawałek ogródka i której się chce w tej ziemi grzebać. Dzięki czemu całą jesień, zimę i wiosnę mogę raczy się jarmużem. Mimo, że na jesień zaatakowało go jakieś robactwo, to zapobiegawczo wysiałam sporo towaru, więc mogę się nim raczyć, kiedy przyjdzie mi ochota. Zresztą teraz  po zimowaniu i przymrozkach jest według mnie najsmaczniejszy. 

Gdy sprawdzałam, czy dziecię moje polubi jego smak, dodawałam go do warzywnych sosów. Tak powstała warzywno-jarmużowa potrawka, która bardzo często gości u mnie na stole -  obowiązkowo z pęczakiem.




Potrzebujemy:
  • pół szklanki zielonej soczewicy
  • 2 liście laurowe
  • 2 ziarna angielskie
  • 1/2 łyżeczki majeranku
  • 2 średnie marchewki
  • 1 cebula
  • 2 laski selera naciowego
  • 3 garście jarmużu
  • 2 pomidory lub puszka pokrojonych
  • ząbek czosnku
  • szklanka kaszy pęczak
  • 2 łyżki oleju do smażenia + 1 łyżka do kaszy
  • 1/4 łyżeczki wędzonej papryki lub 1/2 słodkiej
  • 1/4 - 1/2 łyżeczki ostrej papryki
  • sól, pieprz do smaku



Gotujemy pół szklanki zielonej soczewicy w mniejszym garnku, w tym czasie w drugim garnku na podgrzany olej wrzucamy 2 liście laurowe i ziele angielskie oraz majeranek, dodajemy marchewki pokrojone w półplastery, pokrojony seler naciowy, cebulę pokrojoną w kostkę. Dusimy 10 min w razie potrzeby dolewając wody. Dodajemy zblanszowany jarmuż (bez twardych łodyg), soczewicę, dodajemy 2 sparzone pomidory (obrane ze skórki i pokrojone w grubą kostkę) i zmiażdżony ząbek czosnku. Dodajemy koncentrat pomidorowy i doprawiamy. Dusimy jeszcze 5 min. 

Na dnie garnka rozgrzewamy 1 łyżkę oleju rzepakowego, następnie podsmażamy na nim szklankę kaszy pęczak. Gdy kasza straci matowość, dolewamy 2 szklanki wody. Gotujemy do wchłonięcia wody.

Oczywiście naszą potrawkę warzywną można równie dobrze podać z makaronem, ziemniakami czy ryżem. Ale ja polecam pęczak, bo jestem jego ogromną fanką!!!



    wtorek, 24 marca 2015

    A Ty co zielonego weźmiesz dzisiaj do pracy?!

    Jak tylko zaczyna się marzec, wpadam w zieloną manię. Jestem tak spragniona świeżej zieleni, że na potęgę sieję rzeżuchę, kupuję hiacynty i gapię się obłędnym wzrokiem na krokusy i przebiśniegi sąsiadów. A w kuchni przede wszystkim tłukę pesta, pasty z zielonego groszku, pożeram sałatę, roszponkę, bazylię, szpinak i szczypior (a mam go sporo, każda kiełkująca cebula, trafia u mnie do doniczki). Jednym słowem - każdy chlorofil, który wpadnie mi w ręce.
    Raduję mnie trawiasta zieleń na talerzu, a pesto z rukoli jest zabójczo zielone.





    Aby radować nim oko i podniebienie, potrzeba:
    • 100 g umytej rukoli (najczęściej pakowane są po 250 g, czyli bierzemy pół paczki)
    • pół szklanki orzechów włoskich lub płatków migdałów
    • pół szklanki oleju z orzechów włoskich lub dobrej jakości oleju rzepakowego
    • ząbek czosnku
    • 2 łyżki startego parmezanu lub innego twardego sera
    • łyżka soku z cytryny
    • sól i pieprz do smaku
    Orzechy prażymy na patelni, a gdy ostygną, blenderujemy je z resztą składników. Doprawiamy solą i pieprzem Ja jem pesto najczęściej na ciepło z makaronem. A do pracy biorę taki lunch-box:


    czwartek, 12 marca 2015

    Kasza manna inaczej

    W weekend oraz w te dni kiedy idę do pracy na popołudnie, mogę trochę zaszaleć i poświęcić więcej czasu na śniadanie z pierworodnym. I staram się, żeby było smacznie i ciekawie. Mimo, że kaszkę i owsiankę lubimy, można zawsze zrobić coś innego ze znanych nam składników.


    Placuszki z kaszy mannej! Ubóstwiam, zakochałam się od pierwszego smażenia! Po pierwsze - proste w wykonaniu, smażenie ich jest szybkie i beztłuszczowe. Dodać można do ich jabłko, gruszkę, brzoskwinię czy banana. Oczywiście klasyk - cukier puder i cynamon - też dobry. A że my cukru raczej unikamy, najczęściej jeszcze ciepłe placuszki smarujemy powidłami robionymi moimi rękami z naszych ogródkowych śliwek węgierek. Proste śniadanie = pyszne śniadanie.


    Podstawowe proporcje to:
    • szklanka kaszy mannej
    • szklanka mleka (może być roślinne)
    • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
     opcjonalne:
    • 1 jabłko
    • 1 gruszka
    • 1 banan
    • 2 łyżeczki kakao
    • łyżka brązowego cukru
    Tu byłem i zjadłem!

    Kaszę manną wsypujemy do miski, dolewamy mleko, mieszamy i odstawiamy na pół godziny. Po tym czasie dodajemy proszek do pieczenia (i starty na tarce owoc), ponownie mieszamy i możemy zacząć smażenie. Nakładamy ciasto łyżką na rozgrzaną patelnię do naleśników i smażymy z obu stron na złoto. Nie musimy używać oleju do smażenia. Pilnujemy placuszków, bo smażą się szybko. Jemy ciepłe. 

    Takie kawałki są idealne do nauki władania widelcem przez 1,5-roczne dziecko.

    niedziela, 8 lutego 2015

    Suflet z kaszy mannej na deser

    Jako wyrodna matka nie karmię mojego dziecka gotowymi deserkami, serkami, jogurcikami "niezbędnymi do prawidłowego rozwoju"" itp. wciskanymi nam w reklamach. Zakasuję rękawy i staram się dać coś zdrowego i smacznego.

    Przepis na to danie znalazłam, jako maniaczka czytania etykiet, na opakowaniu od najzwyklejszej, kupowanej w osiedlowym sklepiku kaszy mannej. Nie nastawiałam się na jakieś cudo natury kulinarnej, ale zrobiłam i nie żałuję. Suflet dość często ląduje u mnie w piekarniku, szczególnie że jest szybki w wykonaniu i za jednym zamachem mam deser na 2 dni dla małego oraz pyszne małe "co nie co" w pracy dla mnie.


    Z przepisu usunięty został cukier, a dodane zostały daktyle i inne suszone owoce, które naturalnie słodzą nam deser.



    Składniki to:
    • 90 g kaszy mannej (3 łyżki to 50 g)
    • pół litra mleka
    • 10 g masła
    • 2 jajka
    • 1/2 - 1 szkl.suszonych owoców: daktyle, morele, rodzynki, śliwki itd. W tym przypadku panuje pełna dowolność, czasem dodaję więcej, czasem mniej, niekiedy w suflecie ląduje starte jabłko - co komu przyjdzie do głowy i co nasze dziecko lubi. Proszę jednak nie rezygnować z moreli - są świetnym źródłem dobrze przyswajalnego żelaza.



     Kaszę manną gotujemy w mleku, następnie odstawiamy, żeby ostygła. Wszystkie owoce sparzamy wrzątkiem i drobno kroimy. Masło i żółtka utrzeć razem, następnie dodać do owoców. Gdy kasza będzie letnia, mieszamy z owocami i ubitymi na sztywno białkami. Przekładamy do naczynia wyłożonego papierem do pieczenia i zapiekamy w 180 st. na kolor lekko złoty.


    Suflet wychodzi fajny, mokry, konsystencja idealna do jedzenia palcami.

    sobota, 24 stycznia 2015

    ''Zjedz coś różowego!"*

    W te zimowe dni poprawić sobie humor można na rożne sposoby: zakupy, czekolada, kolorowy strój, dobry horror albo kryminał w formach drukowanych... Można też, zamiast szukać różowych okularów, po prostu zjeść róż.




    Jak widać ciągle jesteśmy w klimacie "coś na chleb", a w tej paście zakochałam się, choć różu nie znoszę.

    Aby uzyskać zapasy różowego dobra należy uszykować:
    • 3/4 szklanki suchej fasoli białej
    • 1 buraka
    • 3 łyżki oleju rzepakowego
    • 1 łyżka soku z cytryny
    • 1 łyżka chrzanu
    • sól i pieprz do smaku

    Fasolę moczymy w zimne wodzie 8 godzin (ja zalewam wodą rano przed wyjściem do pracy, a jak wracam to działam dalej). Przepłukujemy, zalewamy świeżą wodą i gotujemy do miękkości. Buraka myjemy, obieramy, kroimy w grubą kostkę i także gotujemy do miękkości. Jak oba składniki będą gotowe, traktujemy blenderem razem z olejem, chrzanem i sokiem z cytryny. Gdy masa będzie rozkosznie różowa i jednolita, doprawiamy solą i pieprzem i jeszcze raz dobrze mieszamy przy życiu blendera. 
    Chowamy do pojemnika, trzymamy w lodówce i codziennie serwujemy sobie kanapkową dawkę optymizmu.


    * także dla małoletnich fanek koników Ponny, lalek Barbie itp.