poniedziałek, 30 czerwca 2014

Odreagowywanie kontaktu ze służbą zdrowia za pomocą młodych ziemniaków, czyli tak powstaje sałatka

Gdy cały ranek spędza się w przychodni w kolejce, człowiek wraca do domu i ma ochotę drapać ściany i kopać meble. Ale to nie przystoi tak statecznej matce i obywatelce. Jedynym miejscem, w którym można się wyżyć, okazuje się kuchnia. A w niej młode ziemniaki czekają na skrobanie. A jak człowiek trochę postoi, poskrobie i pomruczy pod nosem niezbyt pochlebne słowa o naszej służbie zdrowa, to od razu furia znika. A jeśli w skutek naszych działań powstaje prosta jak gwoźdź sałatka to warto nawet postać te 4 godziny  w kolejce na zdjęcie szwów (żart, nigdy więcej, następnym razem wyszarpię je zębami).


Lista składników jest krótka:
  • 1 kg młodych ziemniaków

  • pęczek rzodkiewek

  • zielony ogórek

  • pęczek szczypiorku

  • 2 łyżki jogurtu naturalnego

  • ząbek czosnku

  • sól, pieprz

  • kilka liści mięty



Ziemniaki skrobiemy w wodzie, gdyż grzech obierać młode pyry. Gotujemy, ale pilnujemy by ich nie rozgotować. Rzodkiewkę i ogórek myjemy, kroimy w grubą kostkę. Szczypiorek drobno siekamy. Do jogurtu dodajemy przeciśnięty czosnek i drobno posiekaną miętę. Wszystko mieszamy razem i doprawiam solą i pieprzem według uznania. Sałatka najlepiej smakuje schłodzona.




sobota, 28 czerwca 2014

Czekoladoholizm, czyli najlepsze ciasta piecze się nocami...

... i to wcale nie dlatego, że nikt nie kręci się wtedy po kuchni, nie zagląda do garów i nie otwiera co chwilę lodówki. Nocami nikt cię nie goni, dziecko nie ciągnie za nogawki i nie wali pokrywkami w podłogę.  Gdy ciasto się upiecze, wyłączasz piekarnik i kładziesz się spać otulona zapachem czekolady i cynamonu. 
A jak rano wstanę, to czeka na mnie pyszny, naszpikowany orzechami i czekoladą kawałek. 


Wywaliłam z przepisu masło i jajka, zastąpiłam je olejem rzepakowym i bananami, bo masła nie kupuję a jaja mi wyszły (jeśli ktoś dorwie wegańską czekoladę, cały wyrób staję się wegański).
Szykujemy:
  • 250 g orzechów włoskich mielonych (najtrudniejsza sprawa, mi obranie zajęło jakieś 2 odcinki Seksu w wielkim mieście), zmielone zostały przy użyciu najzwyklejszego blendera
  • 250 g mąki
  • 3/4 szklanki oleju rzepakowego (zamiast 250g masła)
  • 150 g czekolady gorzkiej
  • 100 g cukru
  • 2 dojrzałe banany (zamiast 4 jajek)
  • 1 łyżka kakao
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Jeśli mało nam kalorii, smarujemy lukrem zrobionym z:
  • 100 g cukru pudru
  • sok z połowy cytryny
Rozgniatamy banany, dodajemy olej i ucieramy z cukrem na gładko. Czekoladę można zetrzeć na tarce, ja ją jednak połamałam, prawdę mówiąc potraktowałam tłuczkiem, gdy była jeszcze zapakowana. Mieszamy ją z orzechami, mąką, proszkiem , kakao i cynamonem. Łączymy z mokrą masą - używamy łyżki. Gdy masa będzie jednolita, przekładamy do tortownicy wyłożonej papierem. Pieczemy 20-25 minut w 200 stopniach. Gdy wystygnie, smarujemy lukrem. Pyszne, akurat na letni, deszczowy weekend.



środa, 25 czerwca 2014

Obłędne drożdżowe z truskawkami

Drożdżowe należy do moich ulubionych ciast, a i jakoś tak się ostatnio dzieje, że drożdże chcą ze mną współpracować. Takie ciasto można jeść na śniadanie, pyszny podwieczorek i szybką kolacje (w sumie nic nie stoi na przeszkodzie, by raczyć się nim na obiad). A że sezon na truskawki otwarty, grzech nie spróbować. Gdy użyjemy mleka sojowego, ciasto jest całkowicie wegańskie, a zainspirowała mnie swoim śliwkowym ciachem veggieola.



Na blachę ciasta potrzebujemy:
  • 2 łyżki oleju
  • 3 łyżki cukru
  • 250 ml mleka
  • 25 g drożdży świeżych
  • 1 dojrzały banan 
  • 500 g mąki
A teraz super trudne wykonanie: wszystko oprócz maki mieszamy razem w misce, najlepiej jakąś drewnianą łychą (ale najpierw rozpuszczamy drożdże w mleku i rozgniatamy banana na miazgę). Teraz odstawiamy na jakaś godzinę. Po tym czasie wyrabiamy ciasto z mąką - można dalej używać naszej sprawdzonej łychy. Gdy wszystko się ładnie połączy, przekładamy do wysmarowanej olejem blachy, a na wierzch kładziemy owoce.  Nie używamy największej blachy jaką mam na stanie. Najlepiej wziąć najmniejszą (moja blacha ma wymiary kartki a4 a ciasto nie wyszło wysokie). Zostawiamy na pół godziny, aby owoce przywykły do nowej miejscówki.
 

Oczywiście ciasto drożdżowe nie może obejść się bez kruszonki. I tu zaczynają się schody, gdyż robię ją na tak zwane oko z:
  • pół szklanki oleju
  • pół szklanki mąki
  • pół szklanki cukru
Dopiero gdy wymieszam wszystko razem, sprawdzam czy konsystencja mi odpowiada, a jak nie to dodaję  troszeczkę oleju lub mąki. Ewentualny nadmiar kruszonki mnie nie martwi, gdyż dodatkowe ilości zapiekam na mniejszej blaszce i pałaszuję potem ze świeżymi owocami. Można też zapiec z rabarbarem, ale to już kiedy indziej.



Gotową kruszonką posypuję ciasto. Blacha wędruje do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na jakieś 30 minut. Jemy dopiero, gdy troszkę przestygnie!


PS. a wieczorem zumba, co by pupsko za bardzo nie urosło :)

piątek, 20 czerwca 2014

Pastami kuchnia stoi

To oczywista oczywistość, że kanapka jest jedną z najszybszych i najlepszych form zaspokajania głodu. Dopadasz do lodówki, w locie łapiąc bochenek, ciach, ciach i po sprawie. Zero zmywania, zero kłopotów.


Jestem też wielką fanką wszelkich smarowideł typu DIY. Uwielbiam wypróbowywać nowe przepisy, a łatwość ich przygotowania jest dodatkowym plusem. Istnieje też zawsze możliwość doprawienia według swoich widzimisię oraz szybka zmiana konsystencji (zamierzona lub wymuszona pierwszymi niepowodzeniami) i zastąpienie niektórych składników czymś innym.

Bardzo lubię wykorzystywać hummus. Ostatnio robiłam wersje light dla syna, a reszta wykorzystana została w najprostszy możliwy sposób, po swojsku. Z rzodkiewką i koperkiem. Pycha.


Potrzebujemy:
  • 0,5 szklanki suchej ciecierzycy
  • 2 łyżki ziaren sezamu
  • 2 łyżki oleju rzepakowego
  • pęczek rzodkiewek
  • peczek koperku
  • sok z połówki cytryny

Ciecierzycę namaczam zawsze rano, gotuję wieczorem, a  dopiero gdy dziecko me zaśnie, atakuję ją blenderem, gdyż syn mój nienawidzi tego urządzenia i każde jego użycie kończy się histerycznym rykiem. Dorzucam sezam i olej, blenderuję wszystko na gładką masę. Gdy masa jest za gęsta dodaję łyżkę lub dwie zimnej wody. I w ten sposób otrzymujemy podstawę naszej pysznej pasty kanapkowej, do której dodajemy to, na co mamy ochotę.


A że sezon jest i ogródek pełny, rzodkiewka z koperkiem będzie idealna. Nie trzymamy w lodówce dłużej niż 4 dni, ale kto nie zje wcześniej to gapa.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Sezon szpinakowy w pełni - szybka i bezbolesna salatka



 Ciągle grządka pełna.



Ciągle ciepło, dlatego teraz szpinak rządzi w sałatce. A że ma ona zastąpic szybki obiad (bo na czasochłonne, wielodaniowe posiłki nie mam ani chęci, ani pomysłu), robimy sycącą sałatkę z makaronem.

 Potrzebujemy:
  • pół paczki drobnego makaronu
  • pęczek rzodkiewki
  • 4 garści szpinaku
  • ząbek czosnku
  • pół puszki kukurydzy
  • łyżkaę siekanej pietruszki
  • 1/4 szklanki ziaren słonecznika
  • 2 łyżki majonezu lub jogurtu 


Przygotowanie nie nastręcza wielkich problemów. Ugotowac makaron - większośc ludzi umie. Umyc i pokroic rzodkiewki, chociaż na cwiartki - tylko dziecko sobie nie poradzi. Przeprażyc ziarna słonecznika na suchej patelni - da się zrobic. Lekko przesmażyc czyste liście szpinaku na używanej do prażenia słonecznika patelni, na łyżce oleju - wykonalne. Zostaje tylko przecisnąc ząbek czosnku i chyba najtrudniejsze - otworzyc puszkę z kukurydzą. Mieszamy wszystko w jednej misce z majonezem lub jogurtem, doprawiamy solą i pieprzem, sypiemy pietruchę i można zajadac.








piątek, 13 czerwca 2014

Pesto ze świeżych pomidorów - czyli koniec z jego kupowaniem

Dzisiaj, żeby zjeśc pyszny obiad musiałam tylko ugotowac makaron i lekko podprażyc orzechy, co oznacza: a) mnie stania w kuchni z pętającym się pod nogami dziecięciem i pilnowaniem stanu rodzinnej zastawy, namiętnie wyciąganej przez niego z kuchennych szafek, 
b) mniejsze dogrzewanie mego klimatyzowanego apartamentu :P
Nie jest to oczywiście oryginalne pesto rosso, ale jego swobodna interpretacja ze świeżymi pomidorami i orzechami włoskimi.







Dla 4 głodomorów szykujemy:
  • 2 duże pomidory
  • garśc świeżych liści bazylii
  • 2 ząbki czosnku
  • pół szklanki uprażonych (delikatnie) orzechów włoskich
  • 2 łyżki dobrego oleju rzepakowego
  • sól i pieprz do smaku
  • paczka makaronu
 



Pomidory myjemy i kroimy żeby zmieściły się w naszym naczyniu rozdrabniającym (nie obierałam ze skórki, ale znam takich co muszą miec obrane - każdy ma jakieś fobie). 
Obrane orzechy prażymy lekko na patelni. Ząbki czosnku obieramy i dorzucamy do naczynia. Dokładamy umyte liście bazylli i podlewamy olejem. Blenderujemy wszystko razem. 



Do garnka wrzucamy ugotowany makaron i dokładamy pesto. Delikatnie podgrzewamy, często mieszając. Szamamy.


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Człowek nie wielbłąd pic musi...

... a że nie w każdej sytuacji zimne piwko pasuje, ratujemy się, świetnie gaszącym pragnienie kompotem z rabarbaru.
Ja lubię lekko kwaskowy smak, więc do kompotu wrzuciłam: 


  •  4 łodyżki rabarbaru, jak najbardziej czerwonego (mój rośnie na ogrodzie, więc mogę wybierac do woli)
  • 1 brzoskwinie
  • 2 nektarynki
Umyłam wszystko, pokroiłam, ot tyle by zmieściło się do gara. Zalałam wodą, by przykryło owoce i rabarbar (bo to w końcu nie owoc)  i dolałam jeszcze dwie szklanki. Gotujemy aż wszystko zmięknie, a częśc płynna nabierze aromatu i smaku. Maruderzy mogą dodac łyżkę cukru trzcinowego. Chłodzimy.
Popijamy cały dzień i gwiżdżemy na upały.




sobota, 7 czerwca 2014

Szybka tortilla na upalne dni

Ciepło, cieplej, gorąco.. I nie ma się sił na gotowanie wystawnych obiadków. Szczególnie, gdy każde włączenie kuchenki, ogrzewa nam dom, czego wcale nie pragniemy. I tu z pomocą przychodzą nam tortille, a w szczególności promocja na nie w moim ulubionym markecie.


Farsz przygotujemy bez użycia ognia, a samo podgrzewanie można przeprowadzi w mikrofali, albo szybciutko na patelni.
Na upalną wersję potrzebujemy:
  • 4 placki tortille
  • 2 pomidory
  • 1 cebula - najlepiej czerwona
  • pół główki młodej kapusty
  • kilka ugotowanych bukiecików kalafiora i brokuła
  • sok z połówki cytryny
  • olej
  • cukier, sól, pieprz
Tortille podajemy z sosem, który robimy z:
  • pół szklanki gęstej śmietany
  • 2 łyżki majonezu
  • 2 ząbki czosnku
  • gałązka mięty
  • sól, pieprz

Kapustę drobno siekamy, skrapiamy sokiem z cytryny, doprawiamy solą i pieprzem. Odstawiamy, niech sobie poczeka. Kroimy pomidora w kostkę, dodajemy cebulę w piórkach, solimy i pieprzymy. Robimy sosik: mieszamy majonez i śmietanę, dodajemy przeciśnięty czosnek i dodajemy tajny składnik - świeżą, drobno pociętą miętę. Taki sos czosnkowy jest łagodniejszy w smaku, cho nie traci nic z zadziorności czosnku, a i łagodniejszy dla odbiorców naszych późniejszych pocałunków.



Podgrzewamy tortille. Ja najpierw smaruję je sosem i dopiero nakładam farsz, wtedy po ugryzieniu placka nie wypadnie nam wszystko na kolana. Czyli sos, kapusta, pomidory i kalafiory. Instruktaż zawijania placka znajdziemy na każdym opakowaniu. Byle ciasno i skutecznie :) Skonsumowac zaraz po przygotowaniu inaczej tortilla zmięknie.