... i to wcale nie dlatego, że nikt nie kręci się wtedy po kuchni, nie zagląda do garów i nie otwiera co chwilę lodówki. Nocami nikt cię nie goni, dziecko nie ciągnie za nogawki i nie wali pokrywkami w podłogę. Gdy ciasto się upiecze, wyłączasz piekarnik i kładziesz się spać otulona zapachem czekolady i cynamonu.
A jak rano wstanę, to czeka na mnie pyszny, naszpikowany orzechami i czekoladą kawałek.
Wywaliłam z przepisu masło i jajka, zastąpiłam je olejem rzepakowym i bananami, bo masła nie kupuję a jaja mi wyszły (jeśli ktoś dorwie wegańską czekoladę, cały wyrób staję się wegański).
Szykujemy:- 250 g orzechów włoskich mielonych (najtrudniejsza sprawa, mi obranie zajęło jakieś 2 odcinki Seksu w wielkim mieście), zmielone zostały przy użyciu najzwyklejszego blendera
- 250 g mąki
- 3/4 szklanki oleju rzepakowego (zamiast 250g masła)
- 150 g czekolady gorzkiej
- 100 g cukru
- 2 dojrzałe banany (zamiast 4 jajek)
- 1 łyżka kakao
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 100 g cukru pudru
- sok z połowy cytryny
Rozgniatamy banany, dodajemy olej i ucieramy z cukrem na gładko. Czekoladę można zetrzeć na tarce, ja ją jednak połamałam, prawdę mówiąc potraktowałam tłuczkiem, gdy była jeszcze zapakowana. Mieszamy ją z orzechami, mąką, proszkiem , kakao i cynamonem. Łączymy z mokrą masą - używamy łyżki. Gdy masa będzie jednolita, przekładamy do tortownicy wyłożonej papierem. Pieczemy 20-25 minut w 200 stopniach. Gdy wystygnie, smarujemy lukrem. Pyszne, akurat na letni, deszczowy weekend.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz