Dzisiaj, żeby zjeśc pyszny obiad musiałam tylko ugotowac makaron i lekko podprażyc orzechy, co oznacza: a) mnie stania w kuchni z pętającym się pod nogami dziecięciem i pilnowaniem stanu rodzinnej zastawy, namiętnie wyciąganej przez niego z kuchennych szafek,
b) mniejsze dogrzewanie mego klimatyzowanego apartamentu :P
Nie jest to oczywiście oryginalne pesto rosso, ale jego swobodna interpretacja ze świeżymi pomidorami i orzechami włoskimi.
Dla 4 głodomorów szykujemy:
- 2 duże pomidory
- garśc świeżych liści bazylii
- 2 ząbki czosnku
- pół szklanki uprażonych (delikatnie) orzechów włoskich
- 2 łyżki dobrego oleju rzepakowego
- sól i pieprz do smaku
- paczka makaronu
Pomidory myjemy i kroimy żeby zmieściły się w naszym naczyniu rozdrabniającym (nie obierałam ze skórki, ale znam takich co muszą miec obrane - każdy ma jakieś fobie).
Obrane orzechy prażymy lekko na patelni. Ząbki czosnku obieramy i dorzucamy do naczynia. Dokładamy umyte liście bazylli i podlewamy olejem. Blenderujemy wszystko razem.
Do garnka wrzucamy ugotowany makaron i dokładamy pesto. Delikatnie podgrzewamy, często mieszając. Szamamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz