środa, 23 lipca 2014

Nie da się nie podjadać bobu!

Jestem maniaczką strączków. Uwielbiam je we wszystkich postaciach. Ale największą miłością darzę bób, głównie dlatego, że sezon na niego trwa o wiele za krótko... Dlatego też staram się najeść nim aż po korek, właśnie teraz, gdy woła do mnie z każdego straganu. Część ląduje też w zamrażalniku, na specjalne okazje. 


Okazuje się jednak, że w tym roku mam niezłego konkurenta. Mój syn też przepada za tym zielonym cudem natury. Niestety nie zaprezentuje super odjazdowego przepisu na oszałamiające bobowe danie, bo.... po prostu nie umiem. Nie umiem z bobu zrobić nic innego oprócz zjedzenia go podczas obierania.
Jednak gdy zaspokoję pierwszy głód, lubię bób zjeść w formie sałatki:
  • szklanka bobu
  • pół awokado pokrojonego w kostkę
  • pomidor pokrojony w kostkę
  • pół ząbku czosnku przeciśniętego przez praskę
  • 2 łyżki dobrego oleju rzepakowego
  • szczypiorek
  • sól, pieprz do smaku


Za to dla 11-miesięcznego potomka robię pastę na chleb:
  • pół szklanki bobu 
  • ćwiartka awokado
  • pół ugotowanego żółtka
  • łyżeczka posiekanej pietruszki
  • 1 łyżka oleju rzepakowego

W pierwszym przypadku mieszam wszystko razem. Małemu wszystko rozgniatam widelcem i smaruję chleb. Zajadamy razem popijając sokiem jabłkowym.

2 komentarze:

  1. Oj nie da sie nie podjadać bobu.. nie da :) A pastę muszę wypróbować może Jachu by się skusił na nią :) choć teraz mamy fazę pomidorów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od kiedy Jakub odkrył kanapki, past robię mnóstwo, właśnie moczy się ciecierzyca na jutro :)

    OdpowiedzUsuń