Czyli placuszki kukurydziane. Odkryłam je przypadkiem, wertując stary notes z przepisami, odnaleziony w czasie przeprowadzki. Są proste, pyszne, można je podawac z ryżem, ziemniakami, sosami lub włożyc między pyszną kajzerkę, dorzucic sałatę i zjeśc w pracy na śniadanie czy lunch.
Na ok 16 sztuk placuszków trzeba miec:
- puszkę kukurydzy
- kiełki na patelnię - 1 opakowanie lub, jeśli uprawiamy własne, objętościowo podobnie jak kukurydza
- 1 cebulę
- 1 marchewkę
- 3 łyżki mąki
- ząbek czosnku
- 2 jajka
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki curry
- 1/2 łyżeczki mielonej kolendry lub 1 gałązkę świeżej
- sól
- olej do smażenia
Kukurydzę odsączamy z zalewy i blenderujemy (dosłownie kilka sekund, większe kawałki czy wręcz całe ziarna pożądane). Marchewkę ścieramy na grubych oczkach, cebulę kroimy w drobną kostkę. Wszystkie warzywa mieszamy razem, dodajemy jajka, mąkę z proszkiem, przeciśnięty przez praskę czosnek i przyprawy. Dokładnie mieszamy.
Masę kładziemy łyżką na rozgrzaną patelnię. Smażymy z obu stron na kolor złoty. Podajemy z czym chcemy, u mnie z ryżem i sosem śmietanowym oraz surówką z pomidorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz