sobota, 20 czerwca 2015

Kotlet: ciecierzyca, bazylia i slonecznik w panierce z kaszki kukurydzianej

Wiem, że kotlety z ciecierzycy są oklepane i nudne, ale jakoś się tym nie przejmuję. Dla mnie to szybki (ciecierzyca przecież moczy się sama w nocy), pożywny (białko!), wygodny (robię większą partię, mrożę i rozmrażam po kilka sztuk) smaczny i na pewno nie nudny posiłek, bo dodatki i przyprawy sprawiają że wariacje tych kotletów można mnożyć w nieskończoność.

Okoliczności powstania tych kotletów są proste: musiałam przyciąć moją kuchenna bazylię i coś zrobić z garścią liści.

Oprócz garści liści bazylii potrzebujemy:
  • 1 szklankę suchej ciecierzycy
  • 1 cebulę
  • 2 garście ziaren słonecznika
  • 1 jajko
  • sól
  • płaską łyżkę słodkiej papryki
  • 4-6 łyżek bułki tartej
  • kilka łyżek kaszki kukurydzianej do panierowania
  • olej rzepakowy do smażenia

Ciecierzycę rano zalewamy wodą, po przyjściu z pracy zlewamy wodę, zalewamy świeżą,  gotujemy do miękkości. Ugotowaną ciecierzycę blendujemy Słonecznik prażymy na patelni i dodajemy do ciecierzycy. Na łyżce oleju przesmażamy na szklisto cebulę pokrojoną w drobna kostkę. Dodajemy do masy razem z drobno posiekaną bazylią. Dodajemy paprykę, dobrze mieszamy i doprawiamy solą do smaku. Następnie dodajemy jajko, mieszamy do połączenia, powoli dodajemy bułkę tartą, tyle by z masy łatwo dało się formować kotlety. Gotowe obtaczamy w kaszce kukurydzianej i smażymy na złoto na rozgrzanym oleju.




Można je jeść klasycznie z pyrami, kaszami, sosem i surówką lub w bułce z warzywami jak burgera.

 

wtorek, 9 czerwca 2015

Dahl z botwinką

Wiem, że grzeszę, ale botwinka jeszcze nie pojawiła się u mnie w garze w wersji chłodnika - jakoś nie było okazji :) Dlaczego? Bo zawsze ląduje w dahl - a przynajmniej w pysznej odmianie tego aromatycznego indyjskiego dania z dużą dawką białka. A co dla mnie najważniejsze: mój syn bardzo je lubi. Oczywiście przepis wpisuje się w kanon: prosto, szybko i zdrowo. 


Składniki:
  • szklanka suchej czerwonej soczewicy
  • pęczek botwinki
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 1 łyżeczka curry
  • 1 łyżeczka mielonych nasion kolendry
  • 1 łyżeczka kuminu
  • 1 łyżeczka imbiru
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki oleju
  • sok z 1 cytryny
  • garść natki pietruszki
  • sól
Można kombinować wersję z marchewką lub kalarepką.
Soczewicę przepłukujemy, zalewamy 2 szklankami wody i gotujemy 7 min. W dużym garnku lub na dużej patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy na niego przyprawy: imbir, curry kolendrę, kumin i smażymy na małym ogniu niecałą minutę. Następnie dodaję botwinkę (buraczki pokrojone w kostkę + liście pokrojone na mniejsze kawałki), duszę 5 minut. Następnie dodajemy soczewicę, jeśli podczas gotowania nie wchłonęła całej wody, dodajemy razem z nią.  Gotujemy 10 minut, soczewica powinna być miękka, a następnie doprawiamy solą*. Jeśli potrawka jest zbyt gęsta, dodajemy trochę wody, jeśli zbyt rzadka gotujemy trochę dłużej, w celu odparowania nadmiaru wody. Następnie dodajemy koncentrat pomidorowy i przeciśnięty przez praskę czosnek. Wlewamy sok z cytryny. Dokładnie mieszamy, sprawdzamy smak i ewentualnie go korygujemy (sól, chili). Spożywamy z kaszą (polecam pęczak), ryżem czy pajdą chleba. Przed podaniem posypujemy pietruszką.


Po dłuższym kontakcie z buraczkami, całość nabiera czerwonego koloru.


*moje dziecko bardzo lubi to danie, dlatego solę bardzo oszczędnie, praktycznie prawie wcale.