Wiem, że kotlety z ciecierzycy są oklepane i nudne, ale jakoś się tym nie przejmuję. Dla mnie to szybki (ciecierzyca przecież moczy się sama w nocy), pożywny (białko!), wygodny (robię większą partię, mrożę i rozmrażam po kilka sztuk) smaczny i na pewno nie nudny posiłek, bo dodatki i przyprawy sprawiają że wariacje tych kotletów można mnożyć w nieskończoność.
Okoliczności powstania tych kotletów są proste: musiałam przyciąć moją kuchenna bazylię i coś zrobić z garścią liści.
Oprócz garści liści bazylii potrzebujemy:
- 1 szklankę suchej ciecierzycy
- 1 cebulę
- 2 garście ziaren słonecznika
- 1 jajko
- sól
- płaską łyżkę słodkiej papryki
- 4-6 łyżek bułki tartej
- kilka łyżek kaszki kukurydzianej do panierowania
- olej rzepakowy do smażenia
Ciecierzycę rano zalewamy wodą, po przyjściu z pracy zlewamy wodę, zalewamy świeżą, gotujemy do miękkości. Ugotowaną ciecierzycę blendujemy Słonecznik prażymy na patelni i dodajemy do ciecierzycy. Na łyżce oleju przesmażamy na szklisto cebulę pokrojoną w drobna kostkę. Dodajemy do masy razem z drobno posiekaną bazylią. Dodajemy paprykę, dobrze mieszamy i doprawiamy solą do smaku. Następnie dodajemy jajko, mieszamy do połączenia, powoli dodajemy bułkę tartą, tyle by z masy łatwo dało się formować kotlety. Gotowe obtaczamy w kaszce kukurydzianej i smażymy na złoto na rozgrzanym oleju.
Można je jeść klasycznie z pyrami, kaszami, sosem i surówką lub w bułce z warzywami jak burgera.