Jeśli chodzi o amarantus, to najbardziej przekonuje mnie jego wersja ekspandowana, dostępna w każdej drogerii z sieci tych na R. Jest fajnym dodatkiem do jogurtu, kisielu, budyniu. Natomiast mięciutkie ciasteczka z dodatkiem amarantusa piekłam Młodemu, gdy wychodziły mu ostatnie zęby trzonowe i apetyt niezbyt mu dopisywał. I tak już zostały, bo są proste i szybkie.
- 1,5 szklanki prażonego amarantusa ekspandowanego (jak nie podprażymy, to nic się nie stanie)
- 1 szklanka mąki
- 1/2 szklanki rodzynek (sparzyć)
- 1/2 szklanki cukru trzcinowego
- 1 banan
- 1 jajko
- 1/4 szklanki oleju
- 1/2 łyczeki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- szczypta soli
W jednej misce rozgniatamy banana widelcem i miksujemy z cukrami, jajkiem i olejem. W drugiej misce mieszamy suche: mąkę sodę, proszek do pieczenia, sól, amarantus i rodzynki. Łączymy obie masy łyżką do wymieszania składników. Nakładamy masę łyżką, dość płasko (dwie łyżki ciasta to duże ciastko) na blachę wyłożoną papierem do pieczenia z dużymi przerwami, bo ciastka urosną. Pieczemy maksymalnie 10 minut w 180 stopniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz